W świecie urody, mody i showbiznesu...

Test japońskich masek w płachcie Kose

0 116
Chcąc zadbać kompleksowo o potrzeby swojej skóry oraz wprowadzić mocną pielęgnację anti-aging, skusiłam się na zakup japońskich masek w płachcie od firmy Kose, które niestety nie występują jeszcze na polskim rynku. Czy warto było płacić za przesyłkę lotniczą?

W polskich drogeriach mamy dość bogaty wybór masek w płachcie, jednak przeważająca większość z nich jest pakowana pojedynczo. Koszt takiej maski to zazwyczaj ok. 12-30 zł. Jeśli chcemy dać składnikom aktywnym w masce szansę zadziałać, musimy stosować ją regularnie przez dłuższy czas. Ile więc wydamy miesięcznie na saszetki z pojedynczymi maskami, jeśli zechcemy je stosować np. co drugi dzień? Łatwo policzyć?

Za maski od Kose, które kupiłam, zapłaciłam ok. 90 zł. W środku mieści się aż 50 masek! Opakowanie jest zamykane strunowo, dzięki czemu esencja nasączająca maski nie wylewa się – a jest jej naprawdę dużo, aż chlupocze! Maski są ułożone jedna przy drugiej, podobnie jak chusteczki w pudełku, dzięki czemu łatwo i wygodnie się je wyciąga.

Ich formuła opiera się na efektywnych składnikach rewitalizujących:

  • Retinol ujednolica strukturę i koloryt skóry. Pobudza syntezę kolagenu i elastyny. Dzięki niemu skóra staje się jędrniejsza i zdrowsza, a zmarszczki się spłycają.
  • Elastyna poprawia jędrność i elastyczność skóry, spłyca drobne zmarszczki.
  • Astaksantyna (1000 razy silniejsza od witaminy C) to silny antyoksydant, pobudza syntezę włókien kolagenowych i elastynowych. Chroni skórę przed promieniami UV, działa przeciwzapalnie i łagodzi rumień. Redukuje cienie i opuchliznę pod oczami.
  • Kolagen przywraca skórze sprężystość, ujędrnia i nawilża.
  • Kwas hialuronowy utrzymuje głębokie nawilżenie skóry.

Pojedyncze maski bardzo dobrze przylegają do skóry, choć na moją twarz okazały się odrobinę za duże – na wysokości oczu pozostaje ok. 2-3 cm, które muszę zawijać, bo inaczej kładą się na włosach. Maska posiada oczywiście dziury na oczy, nos i usta, ale istnieje też możliwość zamknięcia oczu i przykrycia całych powiek specjalnymi klapkami. Ich zastosowanie nie spowodowało podrażnienia oczu.

Każda maska jest odpowiednio nasączona, ale nie mokra, dzięki czemu w trakcie użytkowania esencja nie spływa po szyi, jak to czasami miało miejsce z pojedynczo pakowanymi maseczkami. Po 15-20 minutach zdejmuję maskę, która nie jest sucha, ale czuć, że większość esencji oddała skórze. Następnie przechodzę do kolejnych etapów pielęgnacji.

Maski nakładam oczywiście na uprzednio oczyszczoną twarz. Stosuję je co 2-3 dni. W ciągu pierwszego miesiąca zużyłam ich już ok. 10. I muszę przyznać, że efekty ich działania były widoczne już po kilku pierwszych aplikacjach. Zaraz po ich zdjęciu skóra jest sprężysta, gładka i bardzo dobrze nawilżona, wręcz nasiąknięta wszystkim składnikami. Najważniejsze jest jednak, że efekt ten utrzymuje się przez wiele godzin. Gdy użyję maski wieczorem (ze względu na zawartość retinolu jest to maska nocna), przez cały następny dzień moja skóra jest jędrna, miękka i bardzo miła w dotyku.

Moja konkluzja będzie krótka: jeszcze nigdy nie miałam tak esencjonalnych, nawilżających i tak dobrze działających masek! Aż szkoda, że tego rodzaju kosmetyki nie są ogólnie dostępne w Polsce… Będę jednak optymistką, ponieważ kosmetyki z dalekiej Japonii powoli zaczynają przenikać i do naszych drogerii. Pozostaje więc mieć nadzieję, że za jakiś czas będę mogła kupić kolejne opakowanie tych masek już stacjonarnie.

Kosmetyki do kupienia na: wabisabi-store.jp

Dominika Łabędź

Leave A Reply

Your email address will not be published.